ROZMOWA. Piłkarze Kormoran Zwierzewo przegrali pierwszy mecz kontrolny. Wynik na razie to sprawa drugorzędna, ale zachowanie niektórych zawodników zostawia sporo do życzenia. – Porozmawiamy o tym – zapewnia w rozmowie Tomasz Chądzyński, trener Kormorana.
– Po trzech tygodniach treningów Kormoran zagrał i przegrał (0:4) pierwszy sparing. Jakie wrażenia po tym meczu?
– Za nami trzy mikrocykle ciężkiej pracy tlenowej i siłowej. Chłopaki praktycznie nie mieli zajęć z piłkami, za to mają sporo w nogach. Te spotkanie mieli głównie wybiegać i tak też było. Wynik idzie w świat, ale na tym etapie naprawdę nie jest ważny, to sprawa mniejszej wagi. My mamy wygrywać i zdobywać punkty w rundzie rewanżowej.
– Niektórzy pańscy zawodnicy za dużo nie wybiegali tego meczu, bo na przykład Szymon Longosz już po 20 minutach zszedł z boiska. A później mecz skończony kilka minut wcześniej. “Krótkie lonty” mają pańscy piłkarze…
– Rzeczywiście Szymon szybko się zagrzał i po dwóch karach minutowych musiał opuścić boisko. Trzeba będzie przegadać ten temat, ponieważ pewne podobne zachowania zdarzały się jesienią. W sparingu można sobie pograć w osłabieniu, ale w lidze od 20. minuty w dziesięciu… Tego trzeba unikać. A co do zamieszania na koniec, po którym sędzia kilka minut wcześniej skończył mecz nie wypowiem się. Chciałem dokonać zmiany i nie widziałem zdarzenia. Ale też trzeba będzie o tym porozmawiać.
– Zagrało kilku nowych i spora grupa młodych chłopaków, wychowanków. Dali radę w pańskiej ocenie?
– Nowe twarze to Tomek Jagielski ostatnio grający w GKS Stawiguda i Maciej Milewicz, który przeszedł do nas z Sokoła Ostróda. Poza tym kilku chłopaków, piętnastolatków, dla których to czas zdobywania doświadczenia. Myślę, że chyba wszyscy dali radę, a warunki nie były łatwe.
– Przed Kormoranem kolejny mikrocykl czyli znowu praca tlenowa i siła?
– Do końca stycznia jeszcze musimy ciężko popracować. Ale już niedługo zaczniemy schodzić z obciążeń i będzie trochę przyjemniej.