PIŁKA NOŻNA. Cztery drużyny, trzy mecze i dwa wywalczone punkty. Słabo wygląda inauguracja rundy rewanżowej w wykonaniu naszych A-klasowiczów. Zapunktowały tylko LKS Tyrowo i Jastrząb Ględy, które grały z sobą.
Derbami powiatu ostródzkiego na Estadio Toronto wiosenne zmagania w grupie 2 rozpoczęły LKS Tyrowo i Jastrząb Ględy. Miał to być początek zwycięskiej drogi tyrowian, ale czasami od zamiarów do czynów wiedzie kręta droga. Zespół trenera Zbyszka Lewkowicza wystąpił bez pauzującego za kartki Michała Rutkowskiego. Swoje kłopoty kadrowe miał też zespół z Ględ, ale miał też szczęście. Fart uśmiechnął się do gości w 7. min, po serii dziwnych zaskakujących zagrań gola na 0:1 zdobył Patryk Pydyn. Później Jastrząb miał jeszcze dwie szanse, m.in. tuż przed przerwą trafił w poprzeczkę. Swoje szanse mieli też gospodarze, najlepszej nie wykorzystał Tomasz Froehlich, strzelając z 6 metrów bramkarza.
Losy spotkania rozstrzygnęły się przed końcem. Najpierw kilku szans nie wykorzystał Przemysław Różycki. W końcu jednak „Róża” wpisał się na listę strzelców. Sam rozprowadził akcję, którą następnie sfinalizował celnym strzałem w 86 min, ustalając wynik na 1:1.
– Nie można być zadowolonym jak po meczu nie ma się trzech punktów – powiedział trener Lewkowicz. – Na początku było za dużo przestojów w naszej grze. W drugiej połowie zdominowaliśmy rywala, ale byliśmy nieskuteczni. Ale wreszcie Przemek zrobił swoje i mamy chociaż punkt.
W tej samej grupie w sobotę na boisko wybiegł Kormoran Bynowo. Zespół w gminy Miłomłyn na wyjeździe przegrał z Agatem Jegłownik. Do przerwy bez goli, a worek z bramkami rozwiązał się w drugiej połowie. W tym elemencie piłkarskiego abecadła górą byli gospodarze, którzy wygrali 3:2. Gole dla Kormoran zdobyli: Klaudiusz Osiecki i Krzaczek.
Natomiast w grupie 4 krok od sprawienia sensacji była Iskra Smykówko, która u siebie podejmowała lidera Orła Janowiec Kościelny. Goście już w 1. min po golu z kategorii „stadiony świata” objęli prowadzenie. Później dwa „gongi” w wykonaniu Amadeusza Witta i Marcina Kostioka. Było 2:1 i po wznowieniu gry z autu w 45. min Orzeł zdobył gola do szatni. Po zmianie stron wyrównany bój do pierwszego błędu, ten popełnili piłkarze Iskry i przegrali 2:3.
– Niespodziewanie dość równy mecz, a po przerwie wymiana ciosów, w której o jednego gola lepszy był lider – skomentował Rafał Kaliszewski, trener Iskry.