PIŁKA NOŻNA. Średnio udany był miniony weekend dla naszych zespołów. Znowu przegrał Sokół Ostróda, w IV lidze wygrał Huragan Morąg, w okręgówce raptem dwa remisy, a w klasie A tylko Warmiak Łukta wygrał.
Po 25 kolejkach w eWinner II lidze 17 punktów brakuje drużynie ostródzkiego Sokoła do opuszczenia strefy spadkowej. Czas ucieka, mijają kolejne serie spotkań, a zdobyczy punktowych nie przybywa. Podczas sobotniego występu w Puławach podopieczni Wojciecha Figurskiego pierwszy raz tej wiosny nie zdobyli gola i czwarty raz zeszli z boiska pokonani.
– Za nami blisko 400 minut niefrasobliwości w grze defensywnej i płacenia frycowego za różne głupie błędy, myślę, że już wystarczy i trzeba w Puławach zdobyć trzy punkty – mówił przed meczem z Wisłą trener Figurski.
Tymczasem jak napisał klubowy portal sokolostroda.com: (42. min) „Niefrasobliwe zachowanie naszej obrony, po którym Carlos Daniel dograł piłkę do Krystiana Putona, który uprzedził Ernesta Dzięcioła i z najbliższej odległości wpakował ją do siatki.”
– Musimy poprawić grę obronną. Z kreacją swoich okazji ostatnio wyglądamy nieźle, tylko jeszcze trzeba poprawić finalizację i myślę, że wtedy wrócimy z kompletem punktów z Puław – to były kolejne słowa trenera Sokoła przed meczem.
W międzyczasie czerwoną kartkę za faul obejrzał Dawid Wojtyra. Zaś kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy, jak napisał klubowy portal: „Kolejne fatalne zachowanie „Trójkolorowych” w obronie wykorzystał Maciej Kona, który z 5 metrów pokonał naszego bramkarza.(…) Po najsłabszym w 2022 roku ligowym meczu przegrywamy w Puławach 0:2. Niestety, ale grając tak niefrasobliwie w defensywie trudno o korzystny wynik.”
Tak że drugoligowcom ostródzkiego Sokoła znowu nie udało się zapunktować. – Koncertowo sami sobie zepsuliśmy mecz. Zajęło to trzy minuty: najpierw nie potrafimy wybić prostej piłki z pola karnego i dostaliśmy bramkę do szatni. Za chwilę czerwona kartka i to wpłynęło na obraz drugiej połowy i nasza porażkę 0:2 – powiedział na pomeczowej konferencji trener Sokoła.
Może lepiej będzie w następnym meczu, w sobotę 2 kwietnia Sokół u siebie zmierzy się ze Zniczem Pruszków.
W IV lidze wicelider Huragan Morąg pierwszy raz tej wiosny zagrał u siebie. Na stadionie przy ul. Żeromskiego w meczu z Pisą Barczewo morążanie źle wystartowali, bo po jednej z pierwszych akcji stracili gola. Grający bez kapitana Pawła Galika piłkarze z Morąga szybko się pozbierali, weszli na swój poziom i odrobili stratę po golu Karola Stysia. Później trafienie „do szatni: Adriana Podgórskiego i wydawało się, że podopieczni Andrzej Malesy mieli poukładany mecz. Jednak na kolejną bramkę w wykonaniu morążan kibice czekali do 85. min, kiedy futbolówkę do siatki skierował Mariusz Dec. 3:1 w Morągu i Huragan jest w grze o III ligę.
Następny mecz Huragan rozegra w niedzielę, na wyjeździe zmierzy się z Polonia Iłowo.
Tylko dwa punkty w pięciu meczach, to skromny dorobek weekendowy naszych drużyn w grupie 2 klasy okręgowej. Najwyżej sklasyfikowany Płomień Turznica zaliczył lekki falstart przed własną publicznością. W hicie kolejki zmierzył się z wyżej sklasyfikowaną Unią Susz i mecz zaczął się fajnie. Gospodarze przez kilkanaście minut prowadzili po trafieniu Bartka Sadowskiego. I wtedy pojawiły się kłopoty turzniczan. Za dużo przestrzeni między liniami defensywy i pomocy. Trudność z wyprowadzeniem swoich akcji, to wykorzystali goście i do przerwy prowadzili 2:1. W drugiej części mozolna praca całego Płomienia, akcje w bocznych strefach, wiele niecelnych podań do niezmordowanego Macieja Zglenickiego, biegającego za piłkami i długo nic. Dopiero Radek Teliszewski „zachęcił” rywala do faulu w szesnastce Unii. Z rzutu karnego remis uratował Bartłomiej Kiljański.
– Przekonaliśmy się, że łatwych meczów nie będzie, każde spotkanie trzeba wybiegać i do końca walczyć o dobry wynik – powiedział Paweł Oliwa.
Na drugie wiosenne zwycięstwo trzeba poczekać do soboty, Płomień na wyjeździe zagra z Czarnymi Rudzienice.
Wiosną nie przegrywa Kormoran Zwierzewo. W 18. kolejce do składu wrócili Tomasz Śnieżawski i Adrian Gęstwicki. Trener Tomasz Chądzyński w meczu z Radomniakiem Radomno nie chciał stracić gola i to zadanie zostało wykonane. Trzy punkty w ostatniej akcji meczu mogli zwierzewianom zapewnić rezerwowi: Lubomir Mazurenko zagrał „na nos” do Łukasza Kalwińskiego, a jeden z wyższych na placu piłkarzy zrobił wszystko, żeby z bliska nie rozstrzygnąć losów meczu na korzyść Kormorana. Ostatecznie bez goli w Zwierzewie i drugi wiosenny punkt. – Skoro nie można wygrać to trzeba się radować z jednego punktu – powiedział po meczu prezes Kormorana Tomasz Gonta.
W trzech spotkaniach pozostałych drużyn z powiatu ostródzkiego padło aż 17 goli, ale Grunwald Gierzwałd, MKS Miłakowo i Tęcza Miłomłyn przegrały. Grunwald prowadził ze Startem Nidzica 2:1, ale był słaby w obronie, łamanie linii przez obrońców nie wróżyło niczego dobrego i źle się skończyło. Podopieczni Dariusza Szameitata przegrali 3:4. W niedzielę w Miłakowie 1:0 prowadził MKS, ale zanim objął prowadzenie powinno być 3:0. Natomiast po przerwie kilka minut skutecznej gry Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie dało jej trzy punkty, bo MKS przegrał 1:2. Drugi raz u siebie przegrała Tęcza, którą trzema golami „załatwił” Japończyk Yudai Shinonaga. Spotkanie z Warmią Olsztyn zakończyło się porażką „tęczowych” 3:4. Jednak większą stratą jest kontuzja Rafała Gołębiewskiego, który prawdopodobnie zerwał ścięgno Achillesa i sezon ma już z głowy.
Rywale naszych w 19. kolejce: MKS Miłakowo – Start Nidzica, Olimpia Olsztynek – Tęcza Miłomłyn, Warmia Olsztyn – Kormoran Zwierzewo, Unia Susz – Grunwald Gierzwałd.
Zaczął się ruch na boiskach klasy A w regionie. Spore oczekiwania były w Tyrowie, gdzie na Estadio Toronto walczący o wyższe miejsce w lidze LKS w derbach powiatu ostródzkiego podejmował Jastrzębia Ględy. Był to debiut trenerski w Tyrowie Zbyszka Lewkowicza. Nowy szkoleniowiec z uporem wprowadza system gry 1-3-5-2, ma to być sposób na awans w tabeli. W pierwszym spotkaniu grupy 2 klasy A wyszło to średnio, bo tyrowianie tylko zremisowali 1:1. A w następnej kolejce łatwiej nie będzie bo na wyjeździe czeka Zatoka II Braniewo. W tej samej grupie nie poszło piłkarzom Kormorana Bynowo, bo 2:3 przegrali wyjazdową inaugurację z Agatem Jegłownik. Szansa na poprawę w sobotę u siebie z Syreną Młynary.
Najlepiej wypadł Warmiak Łukta, który do Gronowa Elbląskiego pojechał bez składu z celem zdobycia 1 punktu. W obliczu kłopotów kadrowych na boisko musiał wybiec trener Marek Leonowicz. Spotkanie dobrze się rozpoczęło dla Warmiaka, który od 5. min prowadził po golu Przemysława Buty. Później Denis Pidwalnyi, Maciej Gorząch, Bartłomiej Hasiuk i Warmiak pokonał Pomowca 4:2. W niedzielę zespół z Łukty u siebie będzie gościć Wałszę Pieniężno.
W grupie 4 po pierwszej kolejce wiosennej swojej pozycji nie poprawiła Iskra Smykówko. Stanęła jednak przed trudnym zadaniem. Do gminy Ostróda przyjechał liderujący Orzeł Janowiec Kościelny. Sensacja wisiała w powietrzu, bo Iskra prowadziła 2:1. Rzutem na taśmę goście uratowali się i wywieźli komplet punktów ze Smykówka. Może lepiej będzie w sobotę w Ząbrowie z Osą.
