OSTRÓDA. Jak bumerang wraca temat odpadów walających się na ulicy Gizewiusza. Nie było wiaty i pełno odpadów było wokół pojemników. Powstała zabudowa, a śmieci nadal zalegają obok niej.
Obowiązują przepisy selektywnej zbiórki odpadów. Na wielu osiedlach z lepszym lub gorszym skutkiem udaje się je egzekwować. Przedstawiciele firm zajmujących się gospodarowaniem odpadami komunalnymi w regionie przyznają, że coraz lepiej radzimy sobie z segregowaniem śmieci. Niestety nie wszędzie. Są jeszcze miejsca, w których producenci odpadów czyli po prostu mieszkańcy mają kłopoty z wyrzuceniem ich do przeznaczonych do tego celu miejsc.
Niechlubnym tego przykładem jest ulica Gizewiusza. Przed rokiem w centralnym jej miejscu nie było wiaty śmietnikowej i worki z odpadami walały się wokół pojemników tam stojących. Teraz od kilku miesięcy jest wiata, a worki śmieci wciąż rzadko trafiają do pojemników. Na przykład we wtorkowy poranek kilka wielkich worów zalegało tam przy wiacie. Mieszkańcy mówią, że to ludzie przejeżdżają tamtędy, zatrzymują się i z samochodów wystawiają tam swoje śmieci.
– Wczoraj, chyba tak po 10 wieczorem przyjechał chłop i wyciągnął z bagażnika kilka worków, postawił obok i pojechał – powiedział stojący na progu jednego z domów mieszkaniec ostródzkiej “Gizeli”.
Tymczasem okazuje się, że niekoniecznie to wina tylko tych, którzy rzekomo podrzucają śmieci. Pracownicy firmy odbierającej odpady wielokrotnie zbierali tam odpady spod wiaty, kiedy wewnątrz niej pojemniki były prawie puste. Mimo że stanęła tam wiata, to niestety niewiele się zmieniło. Może po prostu trzeba pokazać tubylcom do czego służy znajdująca się tam zabudowa.