GMINA OSTRÓDA. We wtorek policjanci dotarli wreszcie do właściciela BMW rozbitego, porzuconego i rozkradzionego częściowo pod Ornowem. Przyjął mandat i został zobowiązany do sprzątnięcia tego co zostało z auta.

Przypomnijmy: w niedzielę późnym wieczorem na krętym odcinku drogi kierujący samochodem BMW jechał za szybko i prowadzone przez niego auto wypadło z drogi. Pojazd został rozbity, a podróżujący nim wysiadł, a może wysiedli z „beemki” i oddalili się z miejsca kolizji. Na drugi dzień policjanci sprawdzili kto jest właścicielem samochodu, udali się do jego miejsca zamieszkania, ale go tam nie zastali. Zatem BMW, jako że nie stwarzało zagrożenia w ruchu drogowym, zostało tam gdzie porzucili je podróżujący nim. Pojazd okazał się łakomym kąskiem dla domorosłych mechaników z okolicy. Po drugiej nocy pod Ornowem „beemka” bez kół oraz wielu innych części, solidnie zdemontowana zmieniła też lekko swoją lokalizację.
We wtorek ponownie do tematu wrócili policjanci z ostródzkiej drogówki. Najpierw zabezpieczyli samochód i ponownie udali się do domu właściciela auta. Ten już doszedł do siebie po pokolizyjnym szoku, otrząsnął się i zdał sobie sprawę z tego co się stało. Jako że było to wykroczenie policjanci zaproponowali przyjęcie mandatu karnego, na co właściciel „beemki” zgodził się.
– Właściciel BMW został ukarany mandatem w wysokości 300 złotych za jazdę z prędkością nie zapewniającą panowania nad pojazdem – poinformował Michał Przybyłek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Ostródzie.
Właściciel pojazdu, który nie wiadomo czy w niedzielny wieczór siedział za kierownica BMW, został zobowiązany do sprzątnięcia z pobocza drogi pod Ornowem tego co pozostało jego samochodu. Oprócz tego co stracił wskutek nielegalnego demontażu „beemki” będzie musiał jeszcze ponieść koszty transportu auta. Ktokolwiek siedział za kierownicą BMW w niedzielę naraził właściciela na niemałe koszty.