PIŁKA NOŻNA. Jak nie idzie to nie idzie. Trzeci mecz w rundzie rewanżowej i trzecia porażka piłkarzy Sokoła Ostróda. Ostródzianie są regularni, po w trzecim spotkaniu stracili przynajmniej cztery gole.

Trzecioligowcom Sokoła nie udało się przerwać passy „wiosennych” porażek. Czwarta w tabeli Mławianka przeczekała arytmię ostródzian i chwilowe momenty przewagi podopiecznych Janusza Bucholca. Pierwszy kwadrans rywalizacji to „przepychanki” z obu stron o uzyskanie dominacji. Jednak na dobrą sprawę żaden z zespołów nie zdominował swojego rywala. Na dobrą sprawę pierwsza dłuższa obecność gospodarzy pod bramką Mławianki przypadła na 17. min. Wtedy z piłką przed polem karnym przyjezdnych znalazł się Łukasz Święty, kapitan Trójkolorowych oddał strzał na bramkę, ale futbolówka poszybowała nad poprzeczką.
Obustronna przepychanka w środku lepiej zakończyła się dla zespołu z Mławy. Goście wywalczyli rzut wolny niedaleko narożnika szesnastki ostródzian. Piłkę ustawił Mateusz Stryjewski, oddał strzał na podobieństwo dośrodkowania, piłka zmierzała w kierunku bramki, jej lot zmieniony trochę przez wiatr źle obliczył debiutujący w bramce Sokoła Michał Leszczyński i mimo że wyciągnął się jak struna futbolówka wpadła za jego kołnierz do bramki.

Gospodarze szybko chcieli odrobić straty. Przenieśli ciężar gry na połowę Mławianki, na której niemal zamknęli przeciwników. Za kilka minut w mało przepisowy sposób w polu karnym zatrzymywany był Święty, ale gwizdek arbitra milczał. Ostródzianie szybko rozgrywali piłkę, przenosili ciężar gry w różne strefy boiska. I po takiej akcji wywalczyli rzut karny: zaczął Święty, podał na lewo do Mateusza Furmana, ten prostopadłym podaniem uruchomił Maksima Kwiencara, ten zagrał do wbiegającego w szesnastkę Adama Stefańskiego, który został sfaulowany. Tum razem gwizdek sędziego zabrzmiał i było wskazani na punkt 11 metrów. Tam piłkę ustawił kapitan Sokoła i pewnie wyrównał na 1:1.
Drugą część spotkania gospodarze rozpoczęli z werwą, próbowali prawą i lewą stroną. Czasami szukali luk środkiem. Były momenty, że zamknęli Mławiankę przed jej polem karnym. Brakowały tylko zagrań otwierających drogę do bramki. W końcu przed szansą stanął rezerwowy Artem Lichostajew, znalazł się w wybornej okazji i strzelił w bramkarza. Ten szybko wznowił akcję Mławianki, na środku piłkę dostał Michał Stryjewski, zagrał na lewo do brata Mateusza, ten bez trudu przedostał się do szesnastki ostródzian, złamał akcję do środka, markując chęć zgrania 11 metr, tymczasem z prawej nogi przymierzył i strzelił w kierunku dalszego słupka i zrobiło się 1:2. Nie trwało to długo, bo za chwilę z około 30 metrów na strzał zdecydował się Michał Stryjewski, futbolówka niesiona wiatrem uzyskała ładną parabolę lotu i drugi raz wpadła do bramki nad interweniującym Leszczyńskim. Bramkarz Sokoła jeszcze raz w tym meczu wyjmował piłkę z bramki, było to w 89. min, kiedy Mateusz Stryjewski w Ostródzie skompletował hat-trick.
Sokół Ostróda - Mławianka Mława 1:4 (1:1) 0:1 - Mateusz Stryjewski (24), 1:1 - Święty (39 karny), 1:2 - Mateusz Stryjewski (74), 1:3 - Michał Stryjewski (76), 1:4 - Mateusz Stryjewski (89) Sokół: Leszczyński - Dowgiałlo, Morawski, Porębski, Kwiencar, Musiński, Furman (69 Szałkowski), Stefański (77 Banul), Mysiorski, Święty, Lubak (67 Lichostajew)