PIŁKA NOŻNA. Było co oglądać w sobotę na boiskach piłkarskich okręgówki w gminie Ostróda. W Turznicy i Zwierzewie kibice obejrzeli aż 15 goli. Ale tylko Płomień wygrał, Kormoran odebrał lekcję piłkarskiej skuteczności.

Kapitan Płomienia Adrian Sadowski ma za sobą pierwsze nieprzespane noce, bo od 23 marca jest tatą Marysi. Na tę okoliczność na boisku w Turznicy nareszcie była okazja do zrobienia symbolicznej kołyski. Podczas spotkania 19. kolejki grupy 2 klasy okręgowej Płomień u siebie podejmował Ossę Biskupiec Pomorski. Był to mecz, w którym niemal czego nie dotknęli się strzelcy gospodarzy to wpadało do siatki.
Chociaż spotkanie mogło zacząć się po myśli gości. Już pierwsza akcja Ossy zakończyła się trafieniem w słupek najskuteczniejszego wśród przyjezdnych Arkadiusza Konicza. Odpowiedź Płomienia natychmiastowa, strzelał Maciej Zglenicki i piłka odbiła się od poprzeczki. Ale już za chwil kilka (7. min) facet po przejściach Łukasz Świgoń sprawił radochę fanom Płomienia pakując piłkę do bramki. Tym razem trener Paweł Oliwa zagrał na dwóch napastników i trafił z pomysłem na mecz. Minęło 180 sekund i było 2:0 po bramce Bartłomieja Kiljańskiego. A już w 13. min kolejne powody do radości mieli kibice i Świgoń, ten zdobył drugiego gola w tym spotkaniu. Takie otwarcie skutecznie wyhamowało Ossę, a nakręciło gospodarzy. Natomiast gol Romana Śnieżawskiego na 4:0, mógł gości zniechęcić jeszcze bardziej. Pomocnik Płomienia z około 30 metrów posłał futbolówkę w widły bramki przyjezdnych. Na koniec pierwszej części gry gol do szatni Bartłomieja Sadowskiego i praktycznie było po sprawie.
– W drugiej połowie zagraliśmy na utrzymanie wyniku, ale były jeszcze dwie trzy okazje do zdobycia kolejnych bramek – powiedział Paweł Oliwa, trener Płomienia.
Pięciobramkowa przewaga utrzymała się do 88. min, kiedy Ossa strzeliła honorową bramkę. W międzyczasie na boisku w bramce Płomienia pojawił się Robert Ceiciorka, który zastąpił Piotra Sikorę. I o robotę dla nowego golkipera zadbał Zglenicki, który w polu karnym sfaulował rywala. Rzut karny, po jednej stronie Konicz, po drugiej debiutant Ceiciorka. Strzał obroniony. Jednak arbiter uznał, bramkarz Płomienia zrobił to nieprzepisowo. Powtórka, strzela Konicz w ten sam róg, odbija Cieciorka, a dobitka nad bramką.
Płomień Turznica - Ossa Biskupiec Pomorski 5:1 (5:0) 1:0 - Świgoń (7), 2:0 - Kiljański (10), 3:0 - Świgoń (13), 4:0 - R. Śnieżawski (39), 5:0 - B. Sadowski (43), 5:1 - (88)

W Turznicy jeden z braci Śnieżawskich wpisał się na listę strzelców, a ci ze Zwierzewa tym razem bez rewelacyjnych statystyk. Najstarszy – Paweł Śnieżawski – nie mógł poprawić swoich, bo w meczu z Naki Olsztyn pauzował za żółte kartki. Natomiast drugi Tomasz Śnieżawski już w pierwszej połowie powinien przynajmniej dwa razy pokonać bramkarza z Olsztyna. Nie był to jednak jego dobry dzień. Podobnie jak Dawida Sokołowskiego i Łukasza Kalwiński, bo obaj przy stanie 0:0 też zmarnowali dobre okazje bramkowe. Tymczasem młodzieżowcy z Naki przeczekali napór i po błędach gospodarzy strzelili dwa gole w 33. i 40. min. Poprawili zaraz po przerwie w 46. klocki poskładane przez trenera Tomasza Chądzyńskiego kompletnie się posypały. W końcówce na otarcie łez rozmiary pogromu Kormorana z rzutu karnego zmniejszył Sokołowski, a wynik meczu na 2:7 ustalił T. Śnieżawski.
– To skandal co zagraliśmy pod bramką rywali, to był festiwal nieskuteczności w naszym wykonaniu – skomentował Tomasz Chądzyński, trener Kormorana. – Do tego błędy po jakich straciliśmy dwa gole to były wielbłądy.
Kormoran Zwierzewo - Naki Olsztyn 2:7 (0:2) Gole dla Kormorana: Sokołowski, T. Śnieżawski