PIŁKA NOŻNA. Tylko dwie pozycje dzielą drużynę Sokoła Ostróda od strefy spadkowej. Ostródzianie zbliżyli się do niej po niedzielnej porażce w Elblągu z przedostatnią w klasyfikacji Concordią.

Były czasy, że Brazylijczyk Joao Augusto Ciurciuma występował w Huraganie Morąg i interesował się nim ostródzki Sokół. Brazylijski piłkarz wybrał jednak wtedy klub I ligi. Na pierwszoligowym poziomie Joao Augusto po poważnej kontuzji nie wrócił już do pełni topowej formy i ostatnio zakotwiczył w Concordii. Brazylijczyk ciągnie ostatnio elbląski wózek by wyciągnąć go ze strefy spadkowej i w meczu z Sokołem poczynił ku temu poważny krok. Obok Joao Augusto fartowny okazał się występujący w roli nowej klubowej maskotki słoń Concuś.
Concordia od pierwszego gwizdka została zmuszona do gry w ataku pozycyjnym i długo rozgrywała piłkę. Goście przede wszystkim skupili się na zamknięciu dostępu do swojej bramki i szukali swoich szans w szybkich kontrach. Pomarańczowo-czarni próbowali zaskoczyć rywali długimi i wysokimi piłkami adresowanymi w pole karne Sokoła. Tak jak w 5. min, gdy po dograniu Radosława Bukackiego w dobrej sytuacji znalazł się Łukasz Kopka, ale uderzył mało precyzyjnie głową i Michał Leszczyński nie miał problemów ze złapaniem futbolówki. W 22. min mogło być 1:0 dla Concordii. Na strzał z ponad 20 metrów zdecydował się Jakub Rękawek, a piłka odbiła się tylko od spojenia słupka z poprzeczką. Dwie minuty później zbyt krótko wybita przez Maksima Kwiencara piłka trafiła pod nogi Szymona Drewka. Środkowy pomocnik Concordii uderzył mocno po ziemi z 16 metrów, ale świetnie w bramce zachował się Leszczyński. Sokół to, że nie przegrywał po pierwszej połowie, mógł zawdzięczać tylko dobrej postawie swojego bramkarza, który w 40. min po raz kolejny zaprezentował swoją próbkę umiejętności, broniąc tym razem instynktownie strzał głową Mateusza Szmydta z sześciu metrów. Do przerwy goli więc nie było.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił i gospodarze nadal dłużej utrzymywali się przy piłce, starając się znaleźć sposób na obronę rywala. Sokół pierwszy celny strzał na elbląską bramkę oddał w 54. min, ale Jakub Wąsowski nie miał żadnych problemów z obroną lekkiego uderzenia Jakuba Mysiorskiego. Słoniki dwie minuty później odpowiedziały niecelnym uderzeniem Joao Augusto wysoko nad poprzeczką. Przyjezdni najbliżej zdobycia gola byli w 60. min, gdy z 18 metrów huknął Mysiorski, a lecącą w środek bramki piłkę odbił Jakub Wąsowski. W 64. min Eryk Jarzębski zagrał w pole karne do Szmydta, który z sześciu metrów przeniósł piłkę nad bramką. Dziesięć minut później na trybunach przy Krakusa wybuchła po raz pierwszy radość. Szmydt zagrał z lewej strony do Rękawka, ten z linii końcowej boiska podał płasko do stojącego w polu karnym Joao Augusto, który strzałem z pierwszej piłki w końcu pokonał Leszczyńskiego. W 77. min brazylijski napastnik Concordii po raz drugi wpakował futbolówkę do siatki, dobijając z bliska mocny strzał Szmydta. Niestety chwilę wcześniej znajdował się na pozycji spalonej i gol nie został uznany. W 80. min Sokół wykonywał rzut wolny z okolic 20 metra. Do piłki podszedł Łukasz Święty i sprytnym strzałem starał się zaskoczyć elbląskiego golkipera. Piłka po jego płaskim uderzeniu trafiła jednak tylko w boczną siatkę. W 89. min losy pojedynku rozstrzygnął Łukasz Kopka, którzy otrzymał dalekie podanie za linię obrony od Mateusza Jońcy. Najskuteczniejszy zawodnik Concordii mając przed sobą tylko bramkarza, uderzył precyzyjnie nie dając żadnych szans Leszczyńskiemu.
Concordia Elbląg - Sokół Ostróda 2:0 (0:0) 1:0 - Joao Augusto (74), 2:0 - Kopka (89) Sokół: Leszczyński – Pawluczuk, Morawski, Błaut (75 Stefański), Kwiencar, Mysiorski, Mościcki (86 Liehostajew), Musiński, Furman, Święty (80 Banul), Lubak Źródło: concordia.elblag.pl