PIŁKA NOŻNA. Dzień konia miał w Radomnie Łukasz Świgoń, który strzelił 5 goli. Płomień Turznica pobił rekord i wygrał aż 10:1. Kormoran Zwierzewo na własną prośbę tylko zremisował z Unią Susz.
Według wyliczeń Artura Ignatowicza, lokalnego statystyka warmińsko-mazurskiej piłki nożnej Płomień w historii swoich występów w klasie okręgowej nie odniósł jeszcze tak wysokiego zwycięstwa. Piłkarze z gminy Ostróda w Radomnie trafili dziesiątkę, ustanawiając tym samym rekord.
Jednak inaczej być nie mogło, ponieważ było to spotkanie, w którym wszystko od początku układało się po myśli podopiecznych Pawła Oliwy. Wychodziło wszystko w każdej formacji. Sygnał do tego dał bramkarz Piotr Sikora, który w 20. min obronił rzut karny. Później gospodarze stracili jednego z zawodników, który obejrzał czerwoną kartkę i osłabił zespół.
Ale najważniejszym elementem piłkarskiej układanki w zespole z Turznicy był Łukasz Świgoń, który od soboty został przemianowany na ŚwiGOLa. Napastnik Płomienia prawie wszystko czego dotknął się na boisku w Radomnie zamieniał na gola. W sumie ŚwiGOL pięć razy pokonał bramkarza Radomniaka. Z okazji do zapisania się w meczowych statystykach skorzystał nareszcie inny z graczy ofensywnych Płomienia Piotr Żórański, który do dorobku Świgonia dołożył dwa trafienia.
Radomniak Radomno - Płomień Turznica 1:10 Gole dla Płomienia: Świgoń 5, Żórański 2, Bartłomiej Sadowski 2, Jaku Dawidko
Pięknie po pierwszych 45 minutach prezentował się wynik meczu Kormorana Zwierzewo z Unią Susz. Zwierzewianie po dobrej skuteczności pod bramką rywali prowadzili 2:0. A mogło jeszcze lepiej, ale po kolei. Gospodarze do spotkania z Unią przystąpili bez kilku podstawowych piłkarzy Pawła Śnieżawskiego, Szymona Gutkowskiego, Daniela Góralskiego, a do bramki w miejsce Denisa Staronia trener Tomasz Chądzyński wystawił Szymona Witkowskiego. Natomiast na boku obrony zagrał niedoświadczony Mateusz Siechodnik asekurowany przez Krystiana Lipińskiego.
Gospodarze zaczęli uważnie, próbowali budować swoją grę od tyłu. Jednak kiedy nie szło w ruch wprowadzana była niezawodna laga czyli długie podanie z pominięciem drugiej linii. Ten prosty środek nie przynosił efektów w postaci goli. Za to bramki padły kiedy podopieczni Tomasz Chądzyńskiego wymienili kilka podań. Tak było w 26. min po rozegraniu rzutu rożnego, ostatnim adresatem piłki był Tomasz Śnieżawski, który z 16 metrów przymierzył po ziemi przy dalszym słupku i było 1:0. Kolejny raz stało się to w 39. min kiedy po wyprowadzeniu piłki spod własnej bramki piłka została zagrana na wolne pole do Macieja Korgula, który wygrał pojedynek biegowy i obok wychodzącego bramkarza strzelił do pustej bramki. Za kilka chwil mogło być 3:0, T. Śnieżawski z połowy boiska kopnął w kierunku bramki, piłka poleciała nad golkiperem Unii, odbiła się od słupka i nie wtoczyła do bramki. Zaś w samej końcówce pierwszej części gry w z rywalami zatańczył Konrad Rybicki i przed oddaniem strzału został przez rywali zablokowany.
Już w ostatnim kwadransie goście sporo czasu spędzali pod bramką Kormorana i to było ostrzeżenie przed drugimi 45 minutami rywalizacji. Niestety gospodarze nie wyciągnęli z tego żadnych wniosków. Drugą połowę zdominowali piłkarze z Susza, którzy dążyli do odrobienia strat i osiągnęli swój cel. Na szczęście gospodarze uratowali jeden punkt, kończąc mecz remisowo.
Kormoran Zwierzewo - Unia Susz 2:2 (2:0) 1:0 - T. Śnieżawski (26) 2:0 - Korgul (39) 2:1 - Wiśniewski (76) 2:2 - Staniec (81)