PIŁKA NOŻNA. Miło było popatrzeć na Płomień Turznica w drugich 45 minutach meczu z Czarnymi Rudzienice. Gospodarze dominowali i zasłużenie wygrali. Co innego Kormoran Zwierzewo po przerwie, stracił prowadzenie, a ostatecznie przegrał.

Warto było przyjechać na drugą część rywalizacji w spotkaniu o mistrzostwo grupy 2 klasy okręgowej między Płomieniem a Czarnymi. Paradoksalnie osłabienie czyli kontuzja Łukasza Świgonia i jego zejście wzmocniły poczynania turzniczan. Na miejsce „Świgola” trener Paweł Oliwa wpuścił do gry Filipa Szymańskiego i młody skrzydłowy – przypominający ruchami swojego starszego brata Mateusza – rozbujał grę „Płomiennych” na prawej stronie.
Zanim jednak młody „Szyman” pojawił się na murawie Płomień przegrywał 1:2. Najpierw Mariusz Sztramski nieskutecznie interweniował we własnej szesnastce, sędzia Szczerbowcz podyktował rzut karny, Piotr Sikora nie dał rady i było 0:1. Szybo do remisu doprowadził Adrian Sadowski. Niestety w 44. min goście zagrali prawą stroną i zawodnik Czarnych „zewniakiem” obok Sikory strzelił na 1:2. Chwilę potem po próbie strzału urazu pleców doznał Śwgoń i… po przerwie gospodarze zdominowali ekipę z Rudzienice.
Już po jednej z pierwszych akcji ofensywnych Płomienia na listę strzelców wpisał się Filip Szymański, wykorzystując asystę A. Sadowskiego. Później młodszy z „Szymanów” hulał na prawym skrzydle, stwarzając mega kłopoty gościom. Jednak akcja, po której padł zwycięski gol dla zespołu z Turznicy zaczęła się z lewej strony. Na środku przed polem karnym do przyjęcia szykował się Radosław Teliszewski, na podanie nabiegł Bartłomiej Sadowski, lekko przepchnął kolegę i uderzył bez przyjęcia. Piłka zatrzepotała w siatce. Później Płomień mógł jeszcze kilka razy podwyższyć prowadzenie, ale zainkasował trzy punkty, wygrywają różnicą jednej bramki.
Płomień Turznica - Czarni Rudzienice 3:2 (1:2) Bramki dla Płomienia: A. Sadowski, F. Szymański, B Sadowski
Gdyby mecze Kormorana trwały 45 minut to zwierzewianie po ostatnich dwóch kolejkach mieliby o pięć punktów więcej na koncie. Niestety trzeba powalczyć jeszcze przynajmniej drugie tyle. Po pierwszej połowie wyjazdowego pojedynku z Iskrą Narzym piłkarze ze Zwierzewa prowadzili 1:0 po golu autorstwa Tomasza Śnieżawskiego. Niestety dla gości po zmianie stron może nie lepiej, ale skuteczniej zagrała Iskra. I co najgorsze zwierzewska defensywa dwa razy zdrzemnęła się podczas stałych fragmentów gry. Najpierw rzut wolny z prawej strony, wrzut w szesnastkę, a tak znajdujący się na środku zawodnik skierował piłkę do bramki. Później rzut rożny rozegrany na dwa tempa, dośrodkowanie – ponownie z prawego skrzydła – w kierunku dalszego słupka i znowu ktoś nie dopilnował rywala, który strzelił zwycięską bramkę na 2:1.
Iskra Narzym - Kormoran Zwierzewo 2:1 (0:1) Bramka dla Kormorana: T. Śnieżawski