PIŁKA NOŻNA. Radość w Kormoranie, smutek piłkarzy Grunwaldu. Jednak, mimo że triumfowali zwierzewianie, to wciąż jedni i drudzy muszą martwić się o ligowy byt, bo są zagrożeni spadkiem.
Spotkanie 27. kolejki na boisku w Zwierzewie miało kilka smaczków. Po pierwsze były to derby powiatu ostródzkiego, w których Kormoran podejmował Grunwald Gierzwałd. Po drugie ewentualny zwycięzca przedłużał sobie nadzieje na bój o pozostanie w grupie 2 klasy okręgowej. Ale po trzecie jakiekolwiek rozstrzygnięcie nie przesądzało o tym, że któryś z tych zespołów pozostanie w okręgówce.
Już w pierwszym kwadransie sam Tomasz Śnieżawski mógł zdobyć gole. Ale nie zawsze jest 1 maja i nie zawsze wchodzi. Grunwald z rzadka, ale też zagrażał bramce gospodarzy, pierwszy raz Denis Staroń został sprawdzony w 5. min i sparował piłkę na rzut rożny. Jednak przez większość meczu piłką operowali zwierzewianie. Byli bardziej zmotywowani i zdeterminowani. Aktywny był Konrad Rybicki, najpierw w 16. min wyprzedził piłkę, znajdując się przed pustą bramką i futbolówkę odebrali mu defensorzy z Gierzwałdu. Ale za kilka minut “Ryba” został sfaulowany w szesnastce Grunwaldu. Dość “miękki rzut karny” pewnie, mimo że wyczuł go bramkarz z Gierzwałdu, wykorzystał Adrian Gęstwicki. Za niespełna 120 sekund zrehabilitował się T. Śnieżawski i podwyższył na 2:0. Nie minęło pięć minut od pierwszego trafienia, a Kormoran zdobył trzeciego gola. W roli asystenta wystąpił “Ryba”, zagrał na środek pola karnego, a stamtąd Lubomir Mazurenko strzelił celnie jak ukraińscy żołnierze i futbolówka wylądowała pod poprzeczką. Później znowu zawiódł T. Śnieżawski, który w 29. min w sobie tylko znany sposób zmarnował dwustuprocentową sytuację. Na ostatni kwadrans przed przerwą gospodarze oddali pole gry i znowu mógł pobronić Staroń, który w 33. min zatrzymał rywala w sytuacji sam na sam.
Zanim kibice wrócili na trybuny po przerwie zrobiło się 3:1. W środku piłkę stracił Dawid Sokołowski szybko futbolówkę dostał Michał Korgul i strzałem w kierunku dalszego rogu dał nadzieję Grunwaldowi. Niestety na krótko. Drzemka Kormorana trwała do 53. min. Wtedy gospodarze krótko rozegrali rzut rożny, do dośrodkowania doszedł Paweł Śnieżawski i z głowy strzelił w kierunku bramki, piłka całym obwodem minęła linię bramkową i Kormoran prowadził 4:1. Sześć minut później Sokołowski odkupił swoje winy za stratę piłki na początku drugiej części gry. “Sokół” z T. Śnieżawskim rozklepali defensywę Grunwaldu, a Sokołowski posłał piłkę obok golkipera z Gierzwałdu. Nie był to ostatni gol Kormorana. W 75. min Sokołowski wszedł w rolę asystenta, prostopadłym podaniem uruchomił Rafał Farasiewicza. “Fifi” z łatwością minął rywala, ustawił sobie piłkę by uderzyć prawą nogą w kierunku dalszego słupka, zrobił to skutecznie, trafiając na 6:1. Później kilka zastanawiających zmian dokonał trener Tomasz Chądzyński. Gra Kormorana siadła, dzięki temu Kamil Michalski w 79. min ustalił wynik spotkania na 6:2.
Kormoran Zwierzewo - Grunwald Gierzwałd 6:2 (3:0) 1:0 - Gęstwicki (19 karny), 2:0 - T. Śnieżawski (21), 3:0 - Mazurenko (24), 3:1 - Korgul (46), 4:1 - P. Śnieżawski (53), 5:1 - Sokołowski (59), 6:1 - Farasiewicz (76), 6:2 - Michalski (79)