PIŁKA NOŻNA. W okręgówce lider z Ostródy w Rybnie zagrał z ostatnim w tabeli Delfinem i pewnie wygrał. Trzy punkty zgarnął Płomień. Wysoko przegrały Kormoran, Huragan i Tęcza, która nie ma już trenera.

Pierwszy szkoleniowiec jednej z naszych pięciu drużyn występujących w grupie 2 klasy okręgowej zrezygnował z prowadzenia zespołu. Zrobił to szkoleniowiec Tęczy Miłomłyn, który powiedział dość po siódmej w sezonie porażce beniaminka z Miłomłyna. Przed meczem Tęczowych w Nowym Mieście Lubawskim chyba mało kto spodziewał się, że goście mogą zapunktować nad Drwęcą. Przed spotkaniem przeprowadzone zostały poważne rozmowy z piłkarzami, ale skoro miłomłynianie wybrali się do Nowego Miasta w okrojonym składzie, to trudno było spodziewać się przełomu. Jakikolwiek plan taktyczny trenera Zająca na ten mecz szybko wziął w łeb, bo nowomieszczanie po akcji przeprowadzonej prawą stroną i zagraniu piłki po ziemi w pole karne już w 8. min wyszli na prowadzenie. Gospodarze przeważali i większość czasu spędzali pod bramką Tęczy, na 2:0 po serii błędów miłomłynian w defensywie podwyższyli w 27. min. Swoje okazje na zmianę wyniku mieli też piłkarze z Miłomłyna. Raz mieli już przed sobą pustą bramkę, ale w ostatniej chwili jak spod ziemi wyrósł defensor Drwęcy i zablokował strzał. Za kilka chwil strzał z dystansu, po którym piłka zmierzała pod poprzeczkę bramkarz przeniósł nad bramką. Tuż przed przerwą nieprzepisowe zagranie gości w szesnastce i arbiter podyktował rzut karny, który w Drwęca wykorzystała w 44. min.
Trzybramkowe prowadzenie ustawiło mecz i w drugiej części gry nowomieszczanie mieli kontrolę na przebiegiem wydarzeń na boisku. Drwęca dołożyła jeszcze trzy gole do wcześniejszych zdobyczy. Po meczu w w Nowym Mieście Lubawskim z prowadzenia Tęczy zrezygnował trener Zając.
Drwęca Nowe Miasto Lubawskie - Tęcza Miłomłyn 6:0 (3:0)

Prowadzący w klasie okręgowej Sokół Ostróda pojechał na mecz do zamykającego tabelę Delfina Rybno. Przed spotkaniem trener Andrzej Burchart tonował nadmierny optymizm i mówił. – Nie patrzymy na tabelę, jedziemy na kolejny mecz, w którym naszym celem będzie zwycięstwo – powiedział szkoleniowiec Sokoła. – Bez nadmiernego optymizmu chcemy zagrać dobre spotkanie, rywali potraktować poważnie, ale ich ograć.
Na mecz w Rybnie w wyjściowej jedenastce Sokoła niewiele zmian w porównaniu do rozegranego tydzień wcześniej spotkania Braniewie. Trójkolorowi dominowali od pierwszych minut. Szybko zaczęli zagrażać bramce Delfina, ale na pierwszą bramkę przyszło czekać do 27. min. Zaczęło się od wznowienia gry z autu na wysokości pola karnego gospodarzy. Futbolówka wróciła w okolice środka boiska, skąd została dograna pod szesnastkę. Tam prostopadłe podanie otworzyło drogę Karolowi Stysiowi, ten strzałem minął bramkarza, ale futbolówka odbiła się od słupka, doszedł do niej Paweł Kulpa, który wpakował ją do pustej bramki.
Zespół z Rybna na wszelkie sposoby starał się utrudniać ostródzkim piłkarzom grę. Ale w 64. min gospodarze nie ustrzegli się błędu i sfaulowali piłkarza Sokoła na wysokości szesnastki z lewej strony. Z wolnego na bliższy słupek dośrodkował Igor Szczepański, tam walkę o pozycję wygrał Styś i z kilku metrów głową ustalił wynik spotkania na 0:2. Niestety ostródzianie ponieśli w Rybnie straty kadrowe. Z powodu kontuzji przed czasem boisko przed czasem opuścili Mateusz Błaut i Maciej Czajkowski.
Sokół Ostróda - Delfin Rybno 0:2 (0:1) 0:1 - Kulpa (27), 0:2 - Styś (64)

W 9. kolejce beniaminek z Działdowa przyjechał do Turznicy. Piłkarze Płomienia nie tracili czasu w rywalizacji z ekipą MKS. Zaledwie 15 minut podopieczni Pawła Oliwy potrzebowali na zapewnienie sobie kompletu punktów. Spośród strzelców bramki chyba najbardziej zadowolonym na murawie był kapitan gospodarzy Adrian Sadowski, który po dłuższej przerwie wpisał się na listę strzelców. Kwadrans grozy, w którym goście stracili trzy gole tak ich usztywnił, że dali się całkiem zdominować ekipie z Turznicy. Piłkarze z gminy Ostródy powinni wygrać znacznie wyżej, ale tylko do siebie mogą mieć pretensje, bo w dobrych okazjach m.in. sam na sam z bramkarzem czynili wiele by nie pokonać bramkarza. Zacięła się nawet maszynka do wykonywania rzutów karnych – Roman Śnieżawski – który z 11 metrów trafił w słupek.
Płomień Turznica - MKS Działdowo 3:0 (3:0) Bramki: B. Sadowski, A. Sadowski, Sztramski

Kormoran Zwierzewo na wyjeździe zmierzył się z Wałszą Pieniężno. Do 39. min zwierzewianie toczyli dość wyrównany bój, – przynajmniej wskazywał na to wynik – bo na tablicy było 0:0. I chwilę później nastąpiło coś co wstrząsnęło zespołem ze Zwierzewa. W końcówce pierwszej części gry zwierzewianie jakby zeszli z placu gry. W niespełna pięć minut w dziwnych okolicznościach stracili cztery gole i z takim bagażem zeszli na przerwę. Później było niewiele lepiej, a honorowego gola zwierzewianie strzelili z rzutu wolnego, który skutecznie wykonał Łukasz Kalwiński.
Wałsza Pieniężno - Kormoran Ziwerzewo 6:1 (4:0) Bramka dla Kormorana: Kalwiński
Dziwny przebieg miał mecz w Pasłęku. Tam miejscowa Polonia podejmowała Huragan Morąg i po 22 minutach rywalizacji morążanie prowadzili 2:1 po trafieniach Igora Kocia i Cezarego Januszkiewicza. Nie zapowiadało to późniejszego dramatu podopiecznych Tomasza Sambora. Przed przerwą Polonia doprowadziła do remisu. Chyba jednak po pierwszych 45 minutach nic nie zwiastowało pogromu gości. Tymczasem na drugą połowę wyszła tylko Polonia, która zdominowała przyjezdnych i wygrała aż 8:2.
Polonia Pasłęk - Huragan Morąg 8:2 (2:2 ) Bramki dla Huraganu: Koć, Januszkiewicz