PIŁKA NOŻNA. Piłkarzom Unii Susz brakowało 11 minut do przerwania passy meczów bez porażki Płomienia Turznica. Nie udało im się, „Płomienni” wyszli z opresji, wywalczyli remis i dziesiąty raz z kolei nie przegrali.
Pierwszy raz od 2 października ubiegłego roku (remis 1:1 z Ewingami Zalewo) Płomień stracił punkty. A niewiele brakowało żeby piłkarze z Turznicy nie przedłużyli serii kolejnych spotkań bez porażki. Jednak po kolei. Piąty w tabeli Płomień podejmował trzecią Unię. Spotkanie awizowane było jako hit 18. kolejki w grupie 2 klasy okręgowej. Oślepiające słońce i zimny przeszywający wiatr nie ułatwiały rywalizacji obu zespołom. Zimno było też kibicom, wśród których nieliczni wyekwipowani byli w koce.
Piłkarze Płomienia próbowali ich rozgrzać i na początku wyszło im to całkiem dobrze. Stały fragment gry, piłka dograna w pole karne, tam dość spory kocioł, w końcu futbolówka trafiła do Bartka Sadowskiego, który zdobył prowadzenie dla Płomienia. Sobota nie była jednak dobry dniem defensorów z Turznicy. Zostawiali dużo miejsca swoim przeciwnikom, w pewnym momencie dali się zepchnąć pod własne pole karne. I w 36. min Unia prowadziła akcję z prawej strony do środka, na 20 metrze zawodnik z Susza miał trochę miejsca, zdecydował się na strzał, uderzył piłkę w kierunku dalszego rogu i wyciągnięty jak struna Piotr Sikora nie sięgnął piłki. W euforię wpadli fani piłkarscy z Susza.
Ten cios zaskoczył gospodarzy na tyle, że później mieli kłopot z wyprowadzeniem swoich akcji ze strefy niskiej. Kilka razy słabą grą nogami „błysnął” golkiper Płomienia. Bez konsekwencji. Ale Unia napierała i wywalczyła kontrowersyjny rzut karny po rzekomym faulu. Goście wykorzystali jedenastkę i do 79. min prowadzili w Turznicy.
Od początku drugich 45 minut rywalizacji Płomień zagrał bardziej ofensywnie, później siłę ataku wzmocnił Bartłomiej Kiljański. Zanim jednak „Bachyd” pojawił się na murawie, to w 55. min bliski wyrównania był Adrian Sadowski, z prawej strony „złamał” akcję do środka, zszedł do szesnastki uderzył po ziemi w kierunki bliższego słupka. Piłka przecisnęła się pod bramkarzem, toczyła w kierunku bramki, ale nie dotoczyła się za linię bramkową. Napór rósł, gospodarze zamknęli ekipę z Susza pod ich bramką. W końcu trud zakończył się sukcesem. W polu karnym sfaulowany został Radek Teliszewski. Arbiter wskazał na 11 metr. Piłkę w ręce wziął Kiljański, postawił na „wapnie”, poczekał na gwizdek, podbiegł i uderzył w lewy górny róg bramkarza, ustalając wynik meczu na 2:2.
– Nie wyszedł nam pierwszy mecz (2:5 z Polonią Pasłęk – red.) i przyjechaliśmy do Turznicy po trzy punkty, zadanie nam do końca nie wyszło, ale na trudnym terenie, gdzie pewno wiele zespołów zgubi punkty, wywalczyliśmy remis – podsumował Jarosław Chodowiec, trener Unii. – Mamy młody zespół, który chce wygrywać i będziemy do tego dążyć w kolejnych meczach.
– Nie sądzę żeby sparaliżowała nas presja rozgrywania kolejnych meczów bez porażki, bo nie o to chodzi – powiedział Paweł Oliwa, trener Płomienia. – My po prostu chcemy wywalczyć jak najwięcej punktów, dzisiaj nie w pełni nam to wyszło, ale udało nam się wyjść z opresji, odrobiliśmy straty i mamy punkt.
Płomień Turznica – Unia Susz 2:2 (1:2) 1:0 – B. Sadowski (14), 1:1 – (36), 1:2 – (44 karny), 2:2 – Kiljański (79 karny)