PIŁKA NOŻNA. Szalony mecz obejrzeli kibice na boisku w Zwierzewie. Kormoran u siebie rozbił wicelidera z Pasłęka. Okazji na trzy punkty nie wykorzystał Grunwald. Wysoko przegrał MKS Miłakowo.
Średnia powyżej 10 goli na mecz, to w tym sezonie norma w pojedynkach Kormorana Zwierzewo z Polonią Pasłęk. Jesienią w konfrontacji Polonistów ze zwierzewianami padło aż 16 bramek, ale aż 14 zdobyli pasłęczanie. W 25. kolejce spotkań w Zwierzewie przyszedł czas na rewanż. Przed meczem trener Tomasz Chądzyński musiał łatać dziury, bo ze składu wypadli Rafał Farasiewicz i Łukasz Kalwiński. Zmiennicy stanęli na wysokości zadania w pojedynku z wiceliderem grupy 2 klasy okręgowej.
Gospodarze zaczęli z lekko wysuniętym przed defensywę Pawłem Śnieżawskim i już w 1. min mogli stracić gola. Było to ostrzeżenie dla zwierzewian, z którego nie wyciągnęli wniosków. I w 13. min było 0:1, goście wykonali rzut rożny, dośrodkowanie na dalszy słupek, bierna postawa obrońców Kormorana i zawodnik Polonii z głowy pokonał Denisa Staronia.
To pobudziło zwierzewian, w krótkich odstępach czasu dobre szanse mieli Konrad Rybicki i Tomasz Śnieżawski, ale ich celowniki były jeszcze źle ustawione. Jednak w 24. min T. Śnieżawski już poprawił celność, dostał piłę z bocznej strefy, „przełożył” jednego rywala, uderzył w kierunku bramki i zrobiło się 1:1. Z każdą minutą „Kokos” rósł w tym meczu, 10 minut później przechwycił futbolówkę przed polem karnym Polonii, miał przed sobą tylko bramkarza, mógł zapytać w który róg chce strzał, strzelił w golkipera i był rzut rożny. Ale co się odwlecze… Wrzut z rogu na bliższy słupek, strzał z bliska głową i z gola na 2:1 radował się Śnieżawski… Paweł. Nie minęło 60 sekund, goście szybko zaczęli i przedostali się na szesnastkę zwierzewian, tam rozpędzony Kacper Rogala wpadł na rywala i arbiter podyktował rzut karny, którego nie obronił Staroń. W międzyczasie w 32. min żółtą kartkę za nieprzepisowy wślizg obejrzał Lubomir Mazurenko. Minęło sześć minut i Ukrainiec drugi raz źle wykonał wślizg, znowu żółć i koniec meczu dla niego, a dla Kormorana ponad 50 minut gry w osłabieniu.
Sytuacja wyglądała źle, wicelider w przewadze, oby bez strat dotrwać do przerwy. Tymczasem zwierzewianie, którym zrobiło się luźniej na boisku w 43. min znowu wykonywali rzut rożny, piłka przeleciała nad polem bramkowym spadła niedaleko Jakuba Wojdyło i „Truskawa” z bliska wepchnął futbolówkę do bramki. Za niespełna 90 sekund Kormoran prowadził 4:2, Dawid Sokołowski zabrał się z piłką lewą stroną, dograł do T. Śnieżawskiego, który drugi raz strzelił do siatki.
Cel na drugą połowę: utrzymać piłkę z dala od swojej bramki, utrzymać się przy niej jak najdłużej się da, a gdy będzie okazja cos strzelić. Takowa nadarzyła się w 57. min. Na środku boiska T. Śnieżawski wypatrzył, że daleko wysunięty jest bramkarz Polonii, kopnął wysoko w kierunku bramki i piłka wpadła za kołnierz. 5:2 dla gospodarzy i ci cofnęli się za głęboko, oddali za dużo wolnego pola, a tam z każdą minutą rozkręcał się lider pasłęczan Radosław Lenart. Polonia szybko zdobyła dwa gole i zrobiło się nerwowo. Kontaktowy gol nakręcił przyjezdnych chcieli szybko wyrównać. Nadziali się jednak na kontratak, w jego trakcie w polu karnym sfaulowany został Rybicki. Na 11 metrze piłkę postawił Adrian Gęstwicki i przewaga Kormorana wzrosła do dwóch bramek. Za chwilę siły się wyrównały, bo drugą żółtą kartkę obejrzał zawodnik Polonii. Zanim dotarł do szatni zwierzewianie wzorowo wykonali rzut wolny, „Gęsty” wrzucił w kierunku wychodzącego na pozycję Sokołowskiego, ten wyskoczył do główki, wygrał pojedynek z obrońcą i nad bramkarzem posłał futbolówkę do siatki, ustalając wynik meczu na 7:4.
– To był dziwny mecz, ale jeśli ktoś lubi jazdę na karuzeli to mogło mu się podobać, choć słabo to znieśli nasi rywale – skomentował Tomasz Chądzyński, trener Kormorana. – Co prawda w pewnym momencie za mocno się cofnęliśmy, oddaliśmy za dużo miejsca do gry dla Polonii i o mało nie zostaliśmy ukarani jak w meczu z Tęczą. Na szczęście byliśmy dzisiaj skuteczni i uważni w destrukcji. Mam nadzieję, że wreszcie odpaliliśmy, ale nie odlatujemy, bo za tydzień kolejny trudny mecz.
Kormoran Zwierzewo – Polonia Pasłęk 7:4 (4:2) 0:1 – (13), 1:1 – T. Śnieżawski (24), 2:1 – P. Śnieżawski (34), 2:2 – (36 karny), 3:2 – Wojdyło (43), 4:2, 5:2 – T. Śnieżawski (45, 57), 5:3 – (66), 5:4 – (71), 6:4 – Gęstwicki (77 karny), 7:4 – Sokołowski (80); czerwona kartka: Mazurenko (38 za dwie żółte)
Grunwald Gierzwałd stracił kolejną szansę na oddalenie się od grupy zespołów walczących o utrzymanie w okręgówce. Dobrą do tego okazją miał być mecz w Zalewie. Nad jeziorem Ewingi Grunwald zmierzył się z nomen omen… Ewingami. Przedostatni w tabeli zalewianie mieli być dostarczycielem punktów dla podopiecznych Dariusza Szameitata. Sporo działo się na murawie stadionu miejskiego w Zalewie, ale bramkarze obu zespołów przez cały mecz zachowali czyste konto. Gorąco było pod koniec spotkania, kiedy arbiter nie podyktował rzutu karnego dla zespołu z Zalewa. Grunwald – Ewingi 0:0.
Pierwszy mecz poza własnym boiskiem w tym roku zagrał MKS Miłakowo. Żołnierze trenera Dariusza Giemzy stanęli przed mega wyzwaniem. Byli w gościach u liderów z Olsztynka. W starciu z Olimpią zagadką były rozmiary porażki ostatniego w tabeli MKS. Te okazały się do przyjęcia, ponieważ miłakowianie przegrali 0:5.