GMINA MAŁDYTY. Działo się na odcinku ekspresowej „siódemki” niedaleko wsi Sople. Mercedes wypadł tam z drogi, wzbił się na kilkumetrową skarpę i stanął na drodze technicznej. W aucie nikogo nie było.
Zgodne były relacje świadków zdarzenia, do którego doszło w czwartek po południu niedaleko Sopli (gm. Małdyty). Ekspresową S7 na nitce w kierunku Gdańska z szaleńczą prędkością jechał mercedes. Kierujący autem jechał bardzo agresywnie, w ostatniej chwili wykonywał manewry wyprzedzania kolejnych aut. Na wysokości wsi Sople mercedes zjechał nagle z „siódemki”. Auto opuściło drogę ekspresową, prędkość była tak duża, że dosłownie wleciało na kilkumetrową skarpę. Tam mercedes odbił się trzykrotnie od ziemi uderzając w nią dachem i innym elementami karoserii. Impet nie malał i wrzucił koziołkującego mercedesa na płot pobliskiej drogi serwisowej. Samochód przerwał ogrodzenie płotu zabezpieczającego, żeby leśne zwierzęta nie wchodziły na drogę. Rozbite auto zatrzymało się na barierze ochronnej.
– Kiedy strażacy przybyli na miejsce zdarzenia mercedes stał kompletnie zniszczony, ale w samochodzie nie było nikogo – mówi Grzegorz Różański, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Ostródzie. – Zarządziliśmy poszukiwania kierowcy na pobliskim terenie.
Podczas trwających ponad godzinę poszukiwań strażacy i policjanci przeszukali teren o powierzchni ponad 4 hektarów. Nikogo nie znaleźli. W końcu jednak policjanci ustalili kto kierował mercedesem. Okazało się, że była to mieszkanka gminy Pasłęk.
Wyjaśnieniem szczegółów zdarzenia na drodze S7 w Soplach zajmą się funkcjonariusze policji.