PIŁKA NOŻNA. MKS Miłakowo spośród naszych drużyn ostatni zagrał w 19. kolejce w grupie 2 klasy okręgowej. Do 41. min meczu ze Startem Nidzica było 0:0. Później padło pięć goli, ale tylko jeden dla MKS.
Zamykający tabelę okręgówki zespół z Miłakowa przede wszystkim tej wiosny boryka się z kontuzjami. Tydzień temu na liście kontuzjowanych miłakowian było pięciu piłkarzy. Przed niedzielnym meczem spis rekonwalescentów rozrósł się do siedmiu nazwisk, bo urazy wyeliminowały Przemysława Dobosza i Jacka Sitka. Czyli trener Dariusz Giemza wyjściową jedenastkę na Start klecił bez siedmiu podstawowych do niedawna zawodników. Dość karkołomne zadanie, ale udało się. Po upływie 30 minut rywalizacji z ekipą z Nidzicy ze składu wypadł ósmy kontuzjowany. Dawid Pszczoła zderzył się z rywalem, źle upadł i z urazem żeber zszedł z boiska.
Do tej pory na murawie niewiele się działo. Czasami piłka jak we fliperze była poza kontrolą jednych i drugich, odbijając się od miłakowian pod nogi nidziczan. Najczęściej gra toczyła się w środku boiska. Goście dominowali pod względem liczby wykonywanych rzutów rożnych i tyle. W 41. min pomocnik Startu zakręcił lewym obrońcą w narożniku boiska, spod linii końcowej wycofał na 10 metr, tam nabiegł piłkarz z Nidzicy i uderzył w kierunku dalszego słupka. Do przerwy było 0:1.
Szybko po wznowieniu gry stan rywalizacji wyrównał Kacper Bernatowski. I to by było na tyle, w ofensywie MKS Miłakowo. Niestety Start skorzystał z kolejnych błędów indywidualnych miłakowian i za kilka minut było 1:3. Gospodarze nie odrobili tych strat, a w końcówce kolejna niefrasobliwość defensywy MKS i porażka 1:4.
– Jakieś fatum wisi nad drużyną, nie możemy zagrać optymalną jedenastką, która de facto rozgrywała mecze kontrolne – ocenił trener Giemza. – Nie poddajemy się, jest jeszcze sporo meczów do rozegrania. Poza Warmią dół też nie zapunktował, tak że straty punktowe nie wzrosły.
MKS Miłakowo – Start Nidzica 1:4 (0:1) Gol dla MKS: Bernatowski